Wspomnien czar...czyli slow kilka o tynku
Byloby wielka niesprawiedliwoscia i nietaktem nie wspomniec o naszych arkolettowych tynkach wewnetrznych, gdyz do tej pory glownie narzekalam na brak fachowosci domniemanych fachowcow, ich punktualnosc rownie watpliwa jak ich kwalifiakacje, a tymczasem trafila sie nam prawdziwa perelka!!!
Z wielka przyjemnoscia ogladalo sie, a nawet sluchalo (kobiety, majace delikatniejsze uszy od mezczyzn domyslaja sie o czym mowa :-) tych panow! Na budowie byli zawsze 10 minut przed czasem, zawsze z wszystkimi materialami, ktore byly potrzebne, z rytmem pracy od rana do poznej nocy i ...o dziwo, z wielka atencja (tak, tak Jozef ), by uwodniona masa nie zachlapac tego, czego nie trzeba! Oczywiscie to wielka zasluga ich szefa, ktory doskonale koordynowal front robot nie tylko przez telefon (bo takich asow znamy!!!), ale rowniez bywajac na budowie!
Jako jedyna do tej pory ekipa pojawila i zakonczyla swa robote na czas - byla co prawda jednodniowa "obsuwa" , ale trzeba byloby nie byc czlowiekiem, by nie usprawiedliwic jednego z panow, ktory pewnego ranka, zamiast na budowe trafil ... na porodowke, bo wlasnie mu sie corcia rodzila!!! I co zadziwiajace, poniewaz dla nich "slowo warte pieniadza", by dotrzymac terminu ustalonego na koniec pazdziernika, przyszli dokonczyc robote ... 1 listopada!!!!
Tyle slusznych "ochow i achow", a teraz proza zycia czyli finanse:
Z racji katastrofalnie krzywych scian glownie poddasza i kantow, ktore kantami nie byly, zuzycie masy wyszlo nie 13,5 kg/m2 (jak to zaklada norma) a ponad 16 kg/m2, co oznacza, ze calkowity koszt tynow wyszedl wyzszy niz zakladalismy i jak zakladal nasz wykonawca, "ojciec" tych fantastycznych scian!
Za pokrycie tynkiem gipsowym 551, 58 m2 scian i sufitow w Arkoletcie zaplacilibysmy 17074,00 zł, ale ze koncowke "urwalam na waciki" , zaplacilismy dokladnie 17 tys.
Cena bynajmniej nie odstraszyla nas od zlecenia tej samej firmie, choc innej juz ekipie, wykonania posadzek maszynowych, ale to juz inna historia :-)
Oto zalegle fotki z tynkarskiej rzeczywistowsci :
1. sprawczyni calego zamieszania - maszyna do uwadniania masy. Jako ciekawostke moge powiedziec, ze z racji ciaglego nieposiadania wody z sieci uzyczylismy wode ... ze stawu rybnego sasiada. Tynkarze sie smiali mowiac o gestym sicie, by sie karpie na scianach nie znalazly
2. warta uwiecznienia konsystencja "zupy tynkarskiej"
3. Fachowiec (koniecznie przez duze "F") w trakcie pracy
4. wykusz i "stol panski" w pelnej krasie
5. "pot" na otynkowanych scianach
6. "Koza na dole, dmuchawa gazowa na gorze" czyli tragikomedia osuszania tynkow w dwoch aktach